Czerwcowa baśń poetycka o słońcu i Księżycu

Noc wiosenna dobiegała końca...
Nieboskłon zajaśniał na wschodzie
i gwiazdy, które tak nocą mocno migotały
powoli, sennie wtapiały się w ciepły aksamit nieba.
Pomyślałam: „Już tak nie wiele trzeba,
żeby i Księżyc, ten Władca Nocy
też wkrótce zasnął.”
A tu właśnie okrągły, kulisty Księżyc
zza chmur wiosennych się wynurzył
I zaświecił tak jasno!
Z zachwytem pomyślałam:
„Jest wspaniały! Taki srebrny, mało rzec duży
po prostu wielki i tajemniczy...”
I tylko jego piękno tej nocy
tak naprawdę się liczy...
Minęło trochę czasu
Księżyc płynął po Niebie
zaglądał do okien domów,
Przez chwilę patrzył na ciebie...
Lecz był już bardzo znużony,
Kończył swój nocny dyżur
I wtedy, właśnie wtedy zza horyzontu morskiego
Słońce się wynurzyło, takie różowe, zaspane,
lecz uśmiechnięte tak miło;
Wiedząc, że jest tu, na Ziemi przez wszystkich ukochane
Ku górze szybko się wzniosło,
Spojrzało z uśmiechem na Księżyc,
który bladł coraz bardziej
I rzekło do niego radośnie:
„Bracie; noc wiosenna (czerwcowa) się kończy
Możesz spokojnie odejść, ja cię teraz zastąpię
Schowaj się do swej opończy.”
Księżyc się nieco nasrożył,
spojrzał na Słońce krzywo
i odpowiedział gdzieś w przestrzeń:
„Ja jestem Panem Nocy, lecz tylko twoim odbiciem,
Przybieram różne kształty,
Lecz ty, o złote Słońce
ciekawsze, piękniejsze masz życie...
Widzisz świat jasny, pogodny,
oglądasz radosnych ludzi,
To przecież ty, jasne Słońce
wszystkich co rano budzisz.
Wiedzie ci się braciszku,
naprawdę znakomicie...”
To rzekłszy, schował się Księżyc
w błękitną przepaść Nieba,
Wiedział że już dzień nowy,
że odejść mu potrzeba.
Wszak to porządek świata
przez Boga ustalony;
Za wszystkie cuda świata
niech będzie Bóg Uwielbiony!

 

Katarzyna Wilczyńska